Profile: zula
Films comments:
Cudowny film! I nietypowy, bo
historia rozgrywa się w domu dla
emerytowanych muzyków i dotyczy
ludzi starych. Pokazanych z
niezwykłą kulturą i zrozumieniem
(myślę, że trzeba samemu
osiągnąć pewien wiek, by taki
film zrobić), dyskrecją a
zarazem z czułością i humorem.
Nie wiem tylko, dlaczego
reklamowany jest jako komedia,
bo nie jest nią w najmniejszym
stopniu. Subtelny angielski
humor służy tu raczej
złagodzeniu i oswojeniu tematu
jakim jest przemijanie i
związane z nim lęki. To film o
przemijaniu - kameralny,
wysmakowany, głęboko
humanistyczny.
"Kwartet" to pokaz
najwyższej wirtuozerii aktorów
starszego pokolenia, z racji
wieku coraz częściej odsuwanych
na drugi plan, których
umiejętności są coraz rzadziej
wykorzystywane. Czego, patrząc
na to co potrafią, można tylko
żałować.
Film jest także hołdem
złożonym niegdysiejszym
gwiazdom: warto zaczekać na
napisy końcowe, gdyż równolegle
z nimi wyświetlane są zdjęcia z
młodości wykonawców - nie tylko
aktorów, ale i występujących w
filmie emerytowanych muzyków o
wspaniałym dorobku scenicznym.
No i wreszcie jest to
debiut reżyserski Dustina
Hoffmana, który w tej nowej roli
sprawdził się wręcz brawurowo.
Wiele o tym obrazie (to zdecydowanie lepsze słowo niż "film") słyszałam - jednak to co zobaczyłam, przekroczyło moje wszelkie oczekiwania. Monumentalny, wysmakowany, plastycznie po prostu niewiarygodny - ale nie tylko to: jest w nim głęboka refleksja nad człowiekiem, idea, która leżała u źródeł inspiracji Breughla. Wyszłam oczarowana, w zachwycie i zadumie zarazem.
Znakomity film - ciepły,
wzruszający, mądry. Postać
Jerzego VI to po prostu
majstersztyk i popis najwyższej
aktorskiej wirtuozerii Colina
Firtha. Reszta obsady też
świetna - w tym także role
drugoplanowe. Przepiękne
zdjęcia.
Trzymam kciuki za Colina
Firtha, bo ten Oskar po prostu
mu się należy.
Film rzeczywiście trzyma w napięciu - ale kiedy to napięcie opadnie, niewiele pozostaje. Zręczny scenariusz, ale jak się zastanowić, zbyt wiele w nim nieprawdopodobieństwa i naiwności. Oskarżenie amerykańskiego systemu prawnego przy pomocy takich - dość w moim poczuciu tanich - chwytów też nie przekonuje. I to duszoszczypatielne zakończenie, ckliwe, że niedobrze się robi... Chała, niestety.
SUPER ekranizacja! Szłam z obawą, że popsuję sobie smak po lekturze - tymczasem nic z tych rzeczy, bo film po prostu świetny. I do polecenia także tym, co nie znają książki. Znakomicie zrobiony i zagrany, trzymający w napięciu, świetne zdjęcia i muzyka. Już czekam na następne części, bo podobno mają być....
Film bardzo przeciętny -
właściwie od początku wiadomo,
co będzie dalej i jak się to
wszystko skończy. Nawet Meryl
Streep nie uratowała sytuacji.
Ale mimo to ogląda się całkiem
miło - bardzo ładne zdjęcia, a
sama historyjka ciepła i miła,
rzec można - skąpana w sosie
karmelowym z bitą śmietaną.
W jedno tylko nigdy nie
uwierzę: że po roku gotowania i
- co ważniejsze, zajadania -
takich potraw, bohaterowie są w
stanie zachować takie sylwetki,
jakie mieli na początku.
Znakomity! Obejrzałam dopiero teraz, w kinie studyjnym - i wyszłam zaczarowana. Historia piękna, prosta, bardzo poruszająca. Prawdziwe aktorstwo, jakie spotyka się niestety coraz rzadziej, przepiękne zdjęcia, niesamowicie budowany nastrój. Kolejny skandynawski film z najwyższej półki.
Kolejny raz zastanawiam się, czy tak musi wyglądać artystyczna emerytura dawnych gwiazd komedii romantycznych? I dlaczego niektóre aktorki potrafią z wieku uczynić atut, a inne udają, że czas się zatrzymał i przyjmują role w idiotycznych chałach - takich jak choćby ta? Znęcona nazwiskami Meg Ryan i Annette Bening poszłam - niestety! Film beznadziejnie zły, fatalnie zagrany i nudny do tego jak flaki z olejem. Nawet fakt, że sala była klimatyzowana, a na zewnątrz upał 32 stopnie nie powstrzymał mnie od wyjścia przed końcem.
Znakomity! Nie ma tu wartkiej akcji, ani historii z pointą - przez chwilę towarzyszymy rodzinie dotkniętej tragedią w jej powrocie do równowagi. Każdy z jej członków inaczej przeżywa śmierć matki, każdy inaczej radzi sobie z bólem i stratą. Portret rodziny namalowany środkami oszczędnymi, ale niezwykle bogaty psychologicznie. Rewelacyjna gra aktorów - znakomita zwłaszcza rola młodszej córki. A w tle Genua i włoskie lato...
Dobry film, choć nie wybitny. Nie zgadzam się też z tym, że dopiero tutaj Audrey Tautou zerwała wreszcie z "Amelią" - takich ról miała wcześniej już kilka, równie dobrych, tyle że w filmach mniej otrąbionych i promowanych przez media. Znakomita postać kochanka-sponsora, grana przez Benoit Poelvoorde'a. Poza tym przepiękne zdjęcia, a sama historia opowiedziana zręcznie i z kulturą. Jak najbardziej do polecenia.
Wspaniały film, głęboko humanistyczny i poruszający. Jeden z najlepszych, jakie ostatnio oglądałam. Świetny scenariusz i absolutnie rewelacyjna rola Eastwooda. To prawdziwy mistrz, przekonywający w najmniejszym nawet geście. On jest jak wino - im starszy, tym lepszy. Także jako reżyser.
Film jak fiesta, aż szkoda, że się kończy... Opowiedziana z humorem i dystansem, pozornie lekka historia wakacyjnych zauroczeń pokazuje, jak złożone i niejednoznaczne potrafią być relacje i związki uczuciowe. I jak często sami nie wiemy, czego pragniemy naprawdę...
Film bardzo sprawnie zrobiony i zagrany, przepiękne zdjęcia - jednak pozostawił mi wielki niesmak. Jeśli miał być głosem w dyskusji na temat roli religii w życiu człowieka, to jest to głos wyjątkowo toporny, demagogiczny i pozbawiony wszelkiej subtelności. Poruszone w nim sprawy zasługują na to, żeby - niezależnie od przekonań - rozmawiać o nich inteligentnie i z wolą zrozumienia. Tu niestety mamy do czynienia z prostacką łopatologią i ideologią w czystej postaci, na poziomie socjalistycznych filmów propagandowych. Tyle, że wróg został wybrany inaczej.
Kolejny film Sama Mendesa, w którym powraca do podjętej w "American Beauty" kwestii identyfikacji z rolami społecznymi, a także przedstawia wnikliwe i przejmujące studium rozpadu więzi i porozumienia między dwojgiem ludzi. Znakomici nie tylko Kate Winslet i Leonardo DiCaprio - także role drugoplanowe warte są uwagi. Film absolutnie do polecenia. Odradzam jednak tym, którzy chcą się po prostu odprężyć przy czymś lekkim w sobotni wieczór.
Bardzo czekałam na kolejny film Agnes Jaoui - i nie rozczarowałam się. Oszczędna w środkach, kameralna opowieść o ludzkiej potrzebie akceptacji. Inteligentny i przenikliwy portret grupy powiązanych ze sobą ludzi, namalowany z sympatią i subtelnym humorem.
Mam wrażenie, że w przypadku tego filmu największym źródłem nieporozumień jest reklamowanie go jako komedii i to takiej, że boki zrywać. Bo chyba nikt, kto zetknął się z twórczością Mike'a Leigh, nie oczekiwał niczego takiego. To kolejny film społeczny - i nie powinno nas zmylić, że w trochę innej niż dotąd konwencji. Można się zresztą zastanawiać, na ile trafionej - mnie osobiście nie do końca przekonuje to nowe wcielenie reżysera. Ale to rzecz gustu.
Film pod względem technicznym
bez zarzutu, ale ciężki i
przygnębiający. Dwie sceny
gwałtu, życie pozbawione radości
i, co gorsza, jakiejkolwiek
perspektywy, zaklęty krąg
niepowodzeń i nieszczęść, z
którego nie ma wyjścia. Miłość w
takim ujęciu też nie jest siłą,
ani nie można się przy niej
ogrzać...
Jedyne co naprawdę mnie
zachwyciło, to zdjęcia Adama
Sikory - każde ujęcie jak obraz.
I chyba jako obrazy wolałabym je
oglądać...
Uczta dla wielbicieli gatunku! I choć ja akurat do nich nie należę, a na film poszłam dla towarzystwa, to i tak wyszłam z kina naprawdę zadowolona i w świetnym nastroju. Super zrobiony film, zabawny, ciepły - a do tego muzyka ABBY, jak się okazuje - nieśmiertelna! :)
Znakomity - naprawdę świetny! Kameralny, a mimo to niezwykle mocny i przykuwający uwagę od pierwszej do ostatniej minuty. Tak pokazać emocje, to naprawdę wielka sztuka...
Popłakałam się ze śmiechu -
nie pamiętam, kiedy ostatnio
zdarzyło mi się tak bawić w
kinie!
Film naprawdę doskonały -
świetna komedia, lekka, ciepła i
do tego inteligentna. (Rzadka
kombinacja!) Istna perełka w
wakacyjnym zalewie głupich
filmów!
Jako fanka serialu uznałam,
że muszę zobaczyć i kinową
wersję, choć po lekturze
recenzji nie miałam wielkich
złudzeń. I dobrze, bo film
rzeczywiście słaby. Przede
wszystkim zupełnie pozbawiony
tempa i lekkości serialu, w
ktorym każdy odcinek stanowił
osobną, znakomicie skonstruowaną
opowieść, z własną, błyskotliwą
pointą. Tutaj - nic z tych
rzeczy: scenariusz złożony z
odgrzewanych chwytów i
przesłodzonych klisz, a cała
historia bez pazura i nudnawa.
Dowcip, jeśli się pojawia, to
raczej ciężkawy. Bohaterki
głupawe, jakby mentalnie nie
nadążały za własnym wiekiem.
Jest za to na co popatrzyć
- bo i wnętrza piękne i stroje
(jakkolwiek product placement
trochę jak na mój gust zbyt
nachalny). Nie żałuję, że
poszłam - nie oczekując wiele,
nie zawiodłam się - ale
doskonale rozumiem tych, którzy
czują się rozczarowani..
Ekranizacja kolejnej powieści Michala Viewegha - tym razem równie dobra jak książka. Film ciepły, inteligentny, dobrze zagrany. Pełna humoru, ale i zrozumienia i sympatii opowieść o nas wszystkich - uczestnikach wycieczki przez życie.
Kameralny, przyjemny film -
miło sie ogląda, jeszcze
przyjemniej słucha - taka
współczesna bajka, z ładnie i
subtelnie zarysowanymi
postaciami i z nadzieją na happy
end (brak jednonacznego
zakończenia uważam raczej za
zaletę). Podobał mi się, choć
nie mogę powiedzieć, żeby mnie
powalił i żebym miała ochotę na
powtórkę.
Zastrzeżenia mojego
poprzednika ( podziękował 8.
kwietnia 2008) rozumiem - ten,
kto spodziewał się filmu
społecznego czy komedii
romantycznej, musiał być
rozczarowany, trafiając na taki
psychologiczno-muzyczny collage
dla koneserów.
Mieszane uczucia. Film, choć zabawny, pełen absurdalnego i nieco makabrycznego humoru, z fragmentami wybitnymi (wspaniałe role Jiriego Machacka i Ivana Trojana) jakoś jednak rozczarowuje. Dużo zapożyczeń - do wymienionych już przez moich poprzedników dodam Greenwaya ("Kucharz, złodziej..."), czy Jeuneta ("Delicatessen"). Wszystko razem nie stanowi jednak spójnej całości, a cała historia zdaje się zmierzać donikąd. Czegoś mi tu brakuje, choć nie potrafię precyzyjnie określić czego - może jakiejś bardziej wyrazistej pointy, która lepiej zorganizowałaby całość?
Nie wiem, co o tym filmie
myśleć - choć zagrany naprawdę
świetnie, w pięknej scenerii
starej Brugii i ze znakomitą
muzyką. Z całą pewnością nie da
się go nazwać komedią - ani
czarną, ani żadną: okropna scena
przypadkowego zabójstwa małego
chłopca, stanowiąca oś
konstrukcji fabuły, w żaden
sposób nie pozwala wpisać go w
ten gatunek. Film ma w sobie
raczej coś z moralitetu, choć w
formie dość przewrotnej, pod
którą niektórzy mogą tego nie
zauważyć...
No i jeszcze jedno - dawno
nie spotkałam tytułu
przetłumaczonego tak idiotycznie
i nieadekwatnie.
Film rewelacyjny - świetnie zrobiony, znakomicie zagrany. Doborowa obsada - nawet w epizodycznych rolach (Brenda Blethyn jako matka głównego bohatera czy Vanessa Redgrave w krótkiej scenie na samym końcu). Do tego wspaniałe zdjęcia i muzyka. Sama historia dająca do myślenia i bez łatwych rozwiązań. Z pewnością jednak nie jest to film dla miłośników tanich komedii romantycznych czy mordobicia.
Znakomity film - choć pewnie
rozczaruje tych, którzy
nastawiają się wyłącznie na
zrywanie boków ze śmiechu.
Określiłabym go jako
słodko-gorzki, bo choć chwilami
śmiałam sie do łez, to
równocześnie skłonił mnie do
refleksji nad sprawami, o
których nie myśli się za często.
Pełne wdzięku i poezji
zakończenie wzbogaca całość o
dodatkowy wymiar.
Do tego wspaniałe zdjęcia
(ach, ta Praga...) i znakomita,
budująca nastrój muzyka.
Bardzo dobra komedia - dawno tak się nie śmiałam! Dowcip balansujący na granicy dobrego smaku, ale nieodparcie komiczny i inteligentny. Tylko koniec trochę, jak na mój gust, zbyt hollywoodzki - trochę nie z tej bajki. Ale warto zobaczyć.
Absolutnie polecam...
...choć to film do
obejrzenia tylko raz - to
wystarczy, by utkwił w pamięci i
podświadomości. Nie sądzę
zresztą, by wiele osób miało
ochotę wracać do historii tak
szokującej i pełnej takiej
brutalności. Od strony
warsztatowej - po prostu
majstersztyk, pod każdym
względem. Ale nie tylko dlatego
polecam - ten film to memento na
miarę czasów, w jakich żyjemy...
Co za gniot!!!!
Nie wyobrażałam sobie, że
z książki Marqueza, pełnej barw,
zmysłowości i inteligentnego,
ironicznego i nieco przewrotnego
humoru, można zrobić tak
straszny zakalec! Nuda,
papierowe i nieprzekonywające
postaci, non stop gadające o
uczuciach, z których wydają się
zupełnie wyprane... Film
całkowicie pozbawiony finezji
książki. To naprawdę duża
sztuka, tak zmarnować taką
historię! Nawet przepiękne
zdjecia nie wystarczają na
dłużej, niż pół godziny
oglądania. Wytrzymałam trochę
dłużej, ale po raz drugi w życiu
poddałam sie i wyszłam przed
końcem filmu.
Czarowna historia!
Urocza bajka z happy
endem, gdzie po smutnawym
początku wszystko dobrze sie
kończy i na pewno będą żyli
długo i szczęśliwie. Dobroć
nagrodzona, przyjaźń i miłość
tryumfują.
Jak miło czasem obejrzeć
taką historię - zwłaszcza jeśli
do tego naprawdę dobrze zagrana.
A jako przyprawa - cudne
wnętrza, malownicze plenery...
ma rację moja poprzedniczka, że
w tym filmie chciałoby się
zamieszkać! :)
Szczyt złego smaku i braku
wyczucia
Są tematy, o których nie
powinno się mówić ze śmiechem -
wszędzie tam, gdzie w grę
wchodzi czyjeś cierpienie, ból,
śmierć. Wobec ogromu zła,
wyrządzonego przez tego
człowieka własnemu narodowi i
światu, czynienie go bohaterem
komedii wydaje mi się czymś po
prostu nie do przyjęcia.
Bardzo dobry film
- jednak ci, którzy
oczekiwali kolejnej czeskiej
komedii, poczują się być może
rozczarowani. Bo nie ma tu
absolutnie nic komediowego:
pokręcone ludzkie losy,
niejednoznaczność postaw i
motywów działania... Historia
raczej przejmująca, opowiedziana
w sposób zostawiający pole dla
interpretacji. Ciekawe, dające
do myślenia, dobre kino.
WSPANIAŁA aktorka, świetny
film...
... w takiej właśnie
kolejności. Danuta Szaflarska
zachwyca i wzrusza - ten film to
popis absolutnej wirtuozerii
aktorskiej. Subtelność i zarazem
siła, umiejetność wyczucia i
oddania niuansu, prawda każdego
słowa i gestu. Dawno nic mnie
tak nie poruszyło. Ale też i
historia piękna i pięknie
opowiedziana. Problem starości,
obecny przecież w ten czy inny
sposób w życiu każdego z nas,
potraktowany z wielką
wrażliwością i kulturą;
poruszająco i inteligentnie.
Kameralne kino, doskonale
wyważone napięcie, wspaniałe
zdjęcia i muzyka. Film
absolutnie wart obejrzenia!
Nic szczególnego.
Komedię romantyczną też,
jak się okazuje, trzeba umieć
zrobić. Ta jest lekko nudnawym
zlepkiem chwytów i pomysłów z
tuzina innych filmów tego typu.
Historii z kuchnią w tle było
już kilka - i niemal wszystkie
lepsze. Podobnie z pomysłem
"dziecko-którym-trzeba-się-zaopi
ekować": wykorzystano go już na
dziesiątki sposobów, dużo
zabawniej i bardziej
wzruszająco. W sumie -
hollywoodzka papka, kolorowa,
ale bez smaku.
Świetny film...
...trzymający w napięciu,
znakomicie skonstruowany,
doskonale zagrany. Ale raczej
nie do polecenia tym, którzy
chcą po prostu miło spędzić
wieczór: dużo w nim brutalności
i świata pokazanego od
ciemniejszej strony. Mimo to
warto zobaczyć - Tornatore
kolejny raz pokazuje tu swój lwi
pazur!
Beznadzieja...
...nawet jak na wakacyjną
komedię romantyczną, od jakiej
nie wymaga się przecież wiele.
Film nudny, pretensjonalny,
obrzydliwie poprawny
politycznie. Do tego naprawdę
źle zagrany. Sztuczność i
przesada, tak to można najkrócej
ująć i nawet uroda głównych
bohaterów i szpanerskie
otoczenie, w jakim żyją i
dzialają, nie poprawia sytuacji.
A na marginesie - myślę,
że ekspansja gejów do komedii
romantycznej nie wychodzi temu
gatunkowi na korzyść, gdyż łamie
pewne tradycyjne kody, na
których się ten rodzaj filmu
opiera.
Z dużej chmury mały deszcz...
Jakoś tak jest, że pewne
nazwiska - w tym Jima Jarmuscha
- sprawiają, że większość z nas
z góry zaklada, że film będzie
dobry. Tymczasem ten nie jest.
Poruszany w nim problem mógłby
stać się kanwą dla naprawdę
wciągającej historii - tymczasem
z ekranu wieje nudą. Główny
bohater boleśnie nieprzekonujący
- a Bill Murray, ze swoim
manierycznym brakiem ekspresji,
dobił wszystko, co jeszcze można
było uratować z tej postaci. Nie
pomogła muzyka, nie pomogły
świetnie obsadzone role dawnych
kochanek bohatera - wszystko
razem nie stanowi
przekonywającej całości. Metka
ambitnego reżysera to jak widać
za mało, żeby zrobić coś z
niczego.
Znakomity!
Inteligentna, doskonale
odpowiadająca książce
ekranizacja - a do tego
prawdziwa uczta dla oka.
Świetnie zagrana, znakomicie
skonstruowana. Do polecenia nie
tylko miłośnikom Hrabala!
Dla koneserów
Na pewno nie jest to film
dla szukających
nieskomplikowanej rozrywki w
sobotni wieczór - nie jestem też
przekonana, czy do końca można
nazwać go komedią, choć w taki
sposób jest reklamowany.
Oszczędność środków wyrazu,
niespieszna akcja, niewiele
słów, dowcip subtelny i
wyrafinowany. Wspaniałe portrety
psychologiczne bohaterów -
portrety, których stworzenie nie
byłoby możliwe bez aktorstwa na
najwyższym poziomie.
DNO, DNO I JESZCZE RAZ DNO!
Film gorzej nawet niż
kiepski - głupia, byle jak
sklecona i nudnawa historyjka,
okraszona kiepskimi albo
niesmacznymi (a często i jedno i
drugie) dowcipami. Jakby reżyser
i scenarzysta postanowili zrobić
przegląd najbardziej ogranych
gagów - znajdzie się nawet tort
na gębie dla amatorów!
Zastanawiam się, dlaczego Diane
Keaton, aktorka o znaczącm
dorobku, zdecydowała się przyjąć
rolę w takiej szmirze - i co
sprawia, że jej gra jest tak
denerwująco pretensjonalna?
Trzepocząca rzęsami,
rozhisteryzowana
dzidzia-piernik, miotająca się
bezsensownie i równie
bezsensownie udająca, że czas
się dla niej zatrzymał... Cóż:
nie zatrzymał się - choć miałam
wrażenie, że te dwie godziny w
kinie nigdy się nie skończą...
Świetny pomysł...
...ale sam film odrobinę w
moim odczuciu nierówny.
Fragmenty znakomite przeplatane
dłużyznami. Zwłaszcza początek,
mimo ładnych scen, jakby
niespójny. Mówi się jednak, że
to koniec wieńczy dzieło - i tak
jest i tutaj: w pewnym momencie
cała hisotoria ujawnia swoją
logikę, zaczyna przykuwać,
trzyma w napięciu do ostatnich
scen.
Znakomita obsada -
zasługuje na uwagę zwłaszcza
niesamowita rola Emmy Thompson.
Najmniej przekonuje mnie postać
samego Harolda Cricka i jego
metamorfoza - i nie wiem, czy to
za sprawą raczej mało
ekspresyjnego Willa Ferrella,
czy to po prostu taka postać...
W sumie jednak to jeden z
lepszych filmów, jakie widziałam
w ostatnim czasie, mimo drobnych
zastrzeżeń absolutnie wart
polecenia.
Rozczarowanie...
Rozczarowanie... może nie
byłoby aż tak duże, gdyby nie
rewelacyjny, poprzedni film
Woody'ego Allena "Wszystko gra".
Jednak po takiej perełce poziom
oczekiwań, niestety, wzrasta...
Cały czas miałam nieodparte
wrażenie, że jest mi podsuwany
talerz czegoś wielokrotnie
odgrzewanego. Niezbyt udana
próba powrotu do niegdysiejszych
pomysłów, nie dorównująca im
jednak pod żadnym względem. Nie
pomogła nawet rewelacyjna
Scarlett Johansson. Monologi i
riposty Woody'ego Allena nieco
nużące - jedyne, co pozostało mi
z nich w pamięci, to jego
stwierdzenie, że wychował sie w
rodzinie żydowskiej, by
następnie przejść na
narcyzm...
REWELACJA
DOSKONAŁY film -
zrealizowany oszczędnymi, ale
pełnymi ekspresji środkami,
wspaniale zagrany, piękny
wizualnie. Poruszające studium
odpowiedzialności i miłości, bez
łatwych, hollywoodzkich
rozwiązań. I mój poprzednik ma
rację: mogą zaparować okulary...
Dobry film, pozostawiający
jednak uczucie niedosytu...
Film uważam za dobry,
czegoś mi jednak w nim brakuje.
Tom Tykwer podjął dość
karkołomną próbę przeniesienia
na ekran historii, w której tak
naprawdę najważniejsze są
zapachy, determinujące życie
głównego bohatera. Próbę w moim
odczuciu zdecydowanie nieudaną.
Film jest świetnie
skonstruowany, znakomicie
zagrany (genialny Dustin
Hoffmann!), a przede wszystkim
wręcz oszałamiający plastycznie.
Ale jednak wzrok to tylko
wzrok... Obraz porusza
wyobraźnię w zupełnie inny
sposób niż słowo - i dlatego
zabrakło mi w tym cudownym od
strony wizualnej filmie czegoś
bardzo istotnego, co
zadecydowało o atrakcyjności
książki. Jest jednak na co
popatrzyć - a scena zbiorowa w
prowansalskim miasteczku
perfumiarzy to po prostu
majstersztyk!
Tak więc, obejrzeć można -
a jeśli ktoś potrafi zasugerować
się na tyle, żeby poczuć coś
więcej niż zapach popcornu od
sąsiada, to tym lepiej dla
niego! :)
Ten film to czysta
kontemplacja...
Nie zdarzyło mi się chyba
jeszcze wyjść z kina pod takim
wrażeniem... Cudowny wizualnie,
ale przede wszystkim niezwykle
poruszający i sięgający samego
dna duszy dokument. Z jednej
strony pełen profesjonalizm, z
drugiej - głębia podejścia do
tematu. Każdy kadr z filmu jak
obraz - a równocześnie pokazane
jest w nim coś, co nie ma
wizualnego ekwiwalentu, czego
nie da się namalowac, ani
sfotografować.
Osobom obawiającym się
długosci filmu mogę tylko
powiedzieć, że w pewnym mmoencie
czas przestaje istnieć i
zanurzamy się w kontempacji...
Bardzo miły film...
Bardzo miły film...
zwłaszcza na deszczowe
popołudnie i nie najlepszy
nastrój. Historia niby banalna,
ale nie do końca - oprócz love
story parę innych, ciepłych i
ludzkich wątków (nie dodam
więcej, nie chcę psuć oglądania
tym, co jeszcze nie byli).
Znakomita i bardzo przekonująca
Kate Winslet, role męskie też OK
(wspaniały Pan Abbot...!).
Najsłabszy punkt programu to
Cameron Diaz, tak gwiazdorska,
że już przestała być aktorką...
marność nad marnościami,
zwłaszcza w porównaniu z resztą
obsady. Ale i Cameron Diaz można
(choć nie bez trudu) łyknąć,
zwłaszcza przyprawioną
angielskim pejzażem i urokiem
angielskich wnętrz. W sumie film
jak najbardziej do polecenia.
Film absolutnie wart
obejrzenia.
Przyjemny film - dobrze
zrobiony i z nastrojem.
Nieskomplikowana i nieco naiwna
historia giełdowego rekina,
który po otrzymaniu w spadku
domu i winnicy w Prowansji
odnajduje świat dawno
zapomnianego dzieciństwa.
Zaskakujące jest dla mnie, jak
bardzo odnależli sie w tym
lirycznym temacie Ridley Scott i
Russell Crow, kojarzący mi się
do tej pory raczej z
"Gladiatorem" i tzw. męskim
kinem, niż z takimi klimatami. A
jednak! Co jeszcze zaskakuje na
wielki plus, to fakt, że bardzo
da się tu odczuć klimaty książek
Petera Mayle'a, jego fascynację
Prowansją i specyficzne poczucie
humoru. "Dobry rok" to nie tylko
sprawnie opowiedziana historia -
to także inteligentnie i z
wielką wrażliwością pokazany
świat, do którego chwilami
tęskni każdy z nas. Film
absolutnie wart obejrzenia.
Apoteoza kobiecej siły,
przyjażni i odwagi.
Wyczekany, kolejny film
Almodovara! Poruszająca historia
związanych ze sobą kobiet -
matek, sióstr, ciotek,
przyjaciółek... Apoteoza
kobiecej siły, przyjażni i
odwagi. Historia opowiedziana w
sposób, który tylko ten reżyser
umiał doprowadzić do takiej
perfekcji - mieszanka dramatu i
groteski, wzniosłosci i kiczu,
bólu i nadziei, sytuacji
nieprawdopodobnych z takimi,
jakie każdy zna ze swojej
codzienności.
Tego filmu NIE MOŻNA
przegapić!
Przyjemne oglądadło dla
dziewczyn na zimny, jesienny
wieczór!
Przyjemne oglądadło dla
dziewczyn, na zimny, jesienny
wieczór! (Chłopaka nie zabierać,
zanudzi się na śmierć) Jest na
co popatrzyć - piekne modelki,
wystrzałowe ciuchy, egzotyka
zamkniętego dla profanów świata
mody... :) Zaskakująco dobry
film, jeśli weźmie się pod
uwagę, jak licha książka
stanowiła podstawę! Autorzy
filmu trochę uczłowieczyli
jednowymiarową i bez żadnych
ludzkich cech Mirandę, co chyba
wyszło historii na dobre. Ale
nie o historię tu przeciez
chodzi - po prostu: cieszmy
oczy!
Rozczarowanie...
Rozczarowanie...i to
podwójne: dla kogoś, kto
rozsmakował się w takich filmach
jak "Guzikowcy" i lubi czeski
egzystencjalny i nieco
abstrakcyjny humor, "Mężczyzna
idealny" będzie nudnawy, na
siłę, troche tandetny. Dla
miłosników książek Michala
Viewegha będzie zaskoczeniem, że
ekranizacja jego powieści, do
której scenariusz sam napisał,
nie ma lekkosci i finezji jego
książek. Słaby film,
niestety.
Można obejrzeć, ale żaden to
hit...
Przede wszystkim czuje się
tam wyraźnie echa "Ściganego" i
"Planu doskonałego" (w sposobie
filmowania np. tłumu w miejscach
publicznych) - ale żadnemu z
tych filmów "Strażnik" nie
dorasta do pięt. Propagandowy,
aż coś sie robi (ach, ci
wspaniali chłopcy z Sercet
Service..!)
Michale Douglas ma za już
zdecydowanie sobą role amantów -
a jako współproducent filmu miał
spory wpływ na kształtowanie
nowego image'u. Ale przynajmniej
nie schodzi poniżej pewnego
poziomu aktorskiego, czego nie
można powiedzieć o Evie
Longorii, aktorsko
beznadziejnej. Ale pewnie
chodziło tylko o to, żeby była
piękna.
Pogoda się psuje, jest
imno - można więc iść i na
"Strażnika".
Niezły, ale nie żaden hit...
Dobrze sie ogląda, ale
film raczej średni, choć
zrobiony z amerykańską
perfekcją. Pobrzmiewają w nim
echa "Ściganego" i "Planu
doskonałego" (w sposobie
filmowania - niektóre sceny w
żywcem jak stamtąd wyjęte) -
niestety, nie jest ani w połowie
tak dobry, jak którykolwiek z
nich. Ewidentnie poza tym
propagandowy - ach, ci dzielni
chłopcy z Secret Service...!
Michael Douglas nie
schodzi poniżej pewnego poziomu,
czuje się jednak, że czas
największego blasku ma już za
sobą. Eva Longoria piękna i to
wszystko, co mozna o niej
powiedzieć dobrego, bo aktorsko
mniej niż zero... Ale chyba nie
tego od niej oczekiwano... W
sumie - można pójść w sobotni
wieczór, z braku lepszego
pomysłu na spędzenie czasu.
FANTASTICO!!!!
Kolejny czeski film, z
którego wyszłam oczarowana i
rozbawiona. Historia z pozoru
prosta, ale opowiedziana w
niecodzienny, dający do myślenia
sposób. W sumie - mieszanka
dowcipu (czasem dość dosadnego)
i metafizyki, wszystkiego w sam
raz i we właściwych proporcjch.
Śmiałam sie do łez, a po wyjściu
z kina miałam o czym mysleć...
Warto było iść, naprawdę
warto!
Naprawdę dobry film
Naprawde dobry film -
świetnie skonstruowany,
doskonale zagrany. Warto pójść!
Przy okazji - kolejny niezbyt
trafiony opis filmu w portalu:
czytając to, można spodziewać
się czegoś o nieco innym tempie,
mniej psychologicznego. Chyba
tylko tego typu nieporozumieniem
da się wytłumaczyć wyjście kilku
osób z sali... (ale w sumie
dobrze, bo zabrali ze sobą swój
śmierdzący na pół sali
popcorn...)
Niestety - rozczarowanie....
Film w moim odczuciu wręcz
słaby - nie ratują go nawet
piękne zdjęcia i kostiumy. Z
kilku powodów. Po pierwsze -
zrobiony jest za bardzo po
amerykańsku: hollywoodzka papka,
czyli jak podać Wschód
amerykańskiemu przeciętniakowi,
żeby kupił... Nic (albo bardzo
niewiele) nie zostało z
zagadkowego świata, namalowanego
przez autorkę książki. Sposób
pokazania społeczności gejsz i
ich życia spłaszczony i
sprowadzony do schematów i
banałów. Najmniejszej nawet
próby pokazania tych
fascynujących różnic
kulturowych, tak widocznych w
książce. Zamiast tego - głupawa
historia miłosna (nieobecna w
książce)i kalki pojęciowe.
Przyczepię się nawet do strony
plastycznej. Piękna, fakt - ale
za bardzo w duchu
amerykańsko-europejskim. Każdy,
kto widział choć kilka filmów
japońskich, zrozumie o co mi
chodzi. Nie ta estetyka - i
czuje się to mimo japońskiego
sztafażu...
Cóż mogę jeszcze dodać...
Od połowy filmu myślałam głównie
o tym, czy o tak późnej porze
wydostnę jakoś samochód z
podziemnego parkingu...
Film niezły, ale...
Przyznam, że trochę jestem
rozczarowana. Film niezły,
ale... no i tu można wyliczać.
Przede wszystkim wygląda na to,
że reżyser nie był zdecydowany
co do konwencji. Jak na czarny
humor - za mało czarne, jak na
komedię - trochę zbyt rozwlekłe,
jak na film psychologiczny (bo i
takie wątki się pojawiają) -
trochę zbyt powierzchowne...
Całość ratują wspaniałe zdjęcia
(ach, ta angielska prowincja...)
i świetne kreacje Maggie Smith i
Kristin Scott Thomas. Rowan
Atkinson, choć najwyraźniej
stara się rozstać z Jasiem
Fasolą, ma go jednak chyba we
krwi. W sumie nie wiem -
polecać? Nie polecać?
Wspaniała ekranizacja
wspaniałej powieści!
Najlepsza z
dotychczasowych ekranizacji Jane
Austen - zarówno jeśli chodzi o
wierność książce, jak o realia
epoki. Do tego doskonała obsada
i niesamowite zdjęcia. Wyjątkowa
gratka dla kinomanów, nie tylko
miłośników Austen, co
REWELACJA!
Znakomity film, wspaniały!
Niezwykłe jest w nim połączenie
powagi i groteski;
surrealistycznego humoru z
problemami egzystencjalnymi.
Polecam z całego serca!
Film nie tylko przereklamowany, ale po prostu kiepski i pretensjonalny. Czy naprawdę intryga kryminalna (też zresztą średnia) musi być garnirowana wszelkimi możliwymi antypolskimi stereotypami, które w dodatku w niczym nie posuwają akcji do przodu? I czy naprawdę trzeba przy okazji obrażać Polaków, drzeć łacha z ich patriotyzmu i robić sobie jaja z ich religijności? Choć zdaje się, że to dziś jedyny sposób, żeby dostać dofinansowanie z PISF...
Aktorsko też poniżej średniej - właściwie dobre tylko role drugoplanowe Treli i Pieczyńskiego, reszta beznadziejna. Kompletnie drewniany Więckiewicz operujący dwiema minami na zmianę, reszta nie lepsza. Szkoda czasu, szkoda kasy. No i po książkę też już na pewno nie sięgnę.